Jestem wybitnym antytalentem w dziedzinie cukiernictwa. Chyba nawet znam przyczynę tego stanu - piekąc ciasta sztywno trzeba przestrzegać proporcji przepisu, a zbyt mało tam miejsca na interpretację własną.
Wyjątkiem dla mnie są muffinki: tu baza jest i owszem stała, ale dodatki smakowe dają pole do popisu. Robiłam muffinki z krówkami, z jabłkami i miętą, z przyprawą korzenną do grzańca... ehhh poszaleć można.
A tu mój sprawdzony przepis na muffinową bazę:
Składniki:
2 szkl. mąki
1 szkl. cukru (jeżeli to mają być muffinki na słodko)
0,5 kostki stopionego masła (lub 0,5 szklanki oleju)
2 jajka
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki sody
0,5 szkl. jogurtu/maślanki/śmietany
szczypta soli
Przygotowanie:
Wymieszać w jednej misce produkty suche, w drugiej mokre. Dodać mokre do suchych i zamieszać tylko tyle żeby się połączyły we w miarę jednolitą masę (ale bez przesady). Przełożyć do 12 papilotek i piec w temp. 180 st.C. przez 25 min.
Sugestie:
Esencje smakowe, aromaty, przyprawy, owoce (także suszone i kandyzowane), orzechy, warzywa, kawałki czekolady, pokruszony ser dowolnego rodzaju, cukierki, polewy, lukry itp., itd. stosować wg zachcianek i zawartości lodówki :)
PS. Mmmmm... mam w domu kandyzowany imbir... może jutro zrobię muffinki :)

No comments:
Post a Comment